top of page

Stanisław Wyspiański

​Ja słucham, słucham i patrzę —

poznaję — znane mi twarze,

ich nie ma — myślę i marzę,

widzę ich w duszy teatrze! 

R (7).jpg

Podczas spotkań w większym gronie trzymał się na uboczu. Uwielbiał spędzać czas w Jamie Michalika, jednak i tam niełatwo było się do niego zbliżyć. Umiał trzymać się na dystans od reszty świata i i resztę świata... od siebie! W kawiarni siadał tyłem do sali, ale zawsze na wprost lustra, by móc obserwować gości. Bardzo to lubił. Swoją drogą, przecież gdyby nie jego zamiłowanie do przyglądania się innym, nie powstałoby Wesele! Gdy się denerwował, zapinał nierówno swój słynny tużurek. Nie przepadał za alkoholem, ale za to miał słabość do słodyczy! Praktycznie zawsze nosił w płaszczu cukierki! Uwielbiał dzieci i bezgranicznie kochał swoją żonę Teosię. Pewnego razu, gdy kobieta sama wyszła do łaźni, poczuł na tyle dużą zazdrość i zdenerwowanie, że zwolnił służącą która miała wybrać się tam razem z Pytkówną!

Dlaczego o tym piszę? Dlaczego mówię o Wyspiańskim w taki sposób i przytaczam jakieś błahe szczegóły z jego życia, podczas gdy był przecież wybitnym dramaturgiem, poetą, projektantem mebli czy architektem?

Cóż, odpowiedź jest bardzo prosta. Wydaje mi się, że... o tym wie już każdy. Wszyscy 

 znamy Wyspiańskiego jako osobę ponadprzeciętną, geniusza, ale czy przez to nie zapominamy, że był przecież zwykłym... człowiekiem? Miał swoje słabości, dziwactwa oraz pragnienia. Kochał, denerwował się, smucił... Czuł. 

Wyspiański nie jest dla mnie postacią odległą, marmurowym posągiem. Kiedy o nim myślę, widzę go prawdziwego, żywego, barwnego i mam nadzieję, że Tobie również uda się to dostrzec!

Nie mogłam uczynić innej osoby patronem mojej strony, ponieważ to właśnie za sprawą Wyspiańskiego zakochałam się w Teatrze. To on rozbudził we mnie wrażliwość i uważność, nauczył zwracać uwagę na każdy szczegół oraz zatracać się w spektaklach. Ilekroć siadam na widowni Teatru imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie, czuję wyraźnie obecność Wyspiańskiego i jestem niewyrażalnie szczęśliwa, że mogę być w miejscu, w którym i on niegdyś przebywał.

Choć w rozmaitych książkach czy internecie można znaleźć informacje, jakoby Wyspiański zmarł 28 listopada 1907 roku, nie jest to prawda. Wyspiański żyje. 

Żyje i będzie żył zawsze w swoim ukochanym Teatrze. 

© 2035 by The Artifact. Powered and secured by Wix

  • Youtube
  • TikTok
  • Facebook
  • Instagram
bottom of page